Taurus Kreidler MTB Team wysoko w Myślenicach i Psarach
W sobotę i niedzielę kolarze Taurus Kreidler MTB Team wzięli udział w wyścigach, które zorganizowano w Myślenicach oraz Psarach. W obu przypadkach stawali na podium, kończąc zawody w ścisłej czołówce.
W Myślenicach w sobotę (20 sierpnia br.) odbył się kolejny wyścig z cyklu Bike Maraton. Kolarze Taurus Kreidler MTB Team zmierzyli się z liczącą 42 km trasą Mega (przewyższenia na poziomie nieco ponad 1500 m).
„Trasa w Myślenicach była taka sama jak w zeszłym roku, co mi osobiście bardzo odpowiadało. Od startu trzymałem się z przodu i czułem, że noga dziś podaje. Co najważniejsze, nie miałem żadnych defektów i jechałem mocnym, równym tempem przez cały wyścig. Na ostatnim zjeździe dogoniłem prowadzącego Mikołaja Dziewę i o zwycięstwie zadecydował sprinterski finisz, który padł moim łupem. Długo czekałem na zwycięstwo OPEN i w końcu się udało. Jak do tej pory, to najlepszy wynik w tym sezonie” – mówi Tomasz Dygacz.
Na podium znaleźli się też Mikołaj Dziewa (SGR Specialized) oraz Dominik Grządziel (Romet Racing Team). Tuż za nimi linię mety pokonał Mateusz Zoń, czyli drugi z kolarzy zespołu Taurus Kreidler MTB Team.
„Start był w moim wykonaniu niezły, ale bez fajerwerków, jednak te trzy tygodnie bez ścigania robią swoje…” – wskazuje Mateusz Zoń.
W niedzielę (21 sierpnia br.) obaj zawodnicy wystartowali w zawodach z cyklu Bike Atelier MTB Maraton, które odbyły się w Psarach. Kolarze Taurus Kreidler MTB Team mieli w tym przypadku do przejechania 66 km (dystans Pro). Wygrał Marek Konwa (Kaczmarek Electric SA 65-STO Leszno MTB Team), a za nim linię mety pokonali Michał Ficek (Volkswagen Samochody Użytkowe MTB Team) oraz Mateusz Zoń i Tomasz Dygacz.
„Obstawa wyścigu, jak na tą edycję maratonów, bardzo dobra. Było więc się z kim pościgać, a i też dyspozycja była tak jakby lepsza. W efekcie czego trzecie miejsce OPEN za pierwszym Markiem Konwą oraz drugim Michałem Fickiem. Zobaczymy, może dyspozycja w końcówce sezonu jeszcze urośnie ” – relacjonuje Mateusz Zoń.
„Trasa biegła kilkanaście kilometrów od mojego domu i jest mi bardzo dobrze znana. Na pierwszym podjeździe zaatakował Marek Konwa, który okazał się bezkonkurencyjny. Przez połowę trasy jechałem z Michałem Fickiem oraz Mateuszem Zoniem, ale zmęczenie po Myślenicach nie pozwoliło mi dotrzymać im koła. Ostatecznie na metę w strugach deszczu wjechałem na czwartej pozycji OPEN oraz trzeci w swojej kategorii. Cały weekend zaliczam jako bardzo udany” – dodaje Tomasz Dygacz.