Tuż przed „elektrykiem” – podsumowanie konkursu

W trakcie tegorocznego cyklu wyścigów Volvo MTB Marathon organizowany był specjalny konkurs. Jeden z kolarzy startował na rowerze elektrycznym Kreidler Las Vegas. Osoba, która na mecie pojawiała się tuż przed nim, była nagradzana bagażnikiem Taurus BikeUp, służącym do przewozu roweru na dachu samochodu.

Tak tegoroczne zmagania relacjonuje Robert Senczek, który reprezentował Kreidlera:

„W zeszłym tygodniu miałem przyjemność ostatni raz w tym sezonie dosiąść Kreidlera Las Vegas na maratonie w Istebnej. Był to ostatni maraton z całego cyklu, który wieńczył imprezę i tym samym także nasz elektryzujący konkurs.

Przyznaję, że na przestrzeni sezonu bawiłem się świetnie. Z każdym startem zdobywałem większą wiedzę – zarówno o sprzęcie, na którym jeździłem, jak i startach w maratonach.

Chyba najlepszym obrazem tego jest progres w miejscach, które zajmowałem na moim Kreidlerze. Począwszy od nieukończenia i wypadku, poprzez środek stawki, a ostatecznie 1. miejscu w Istebnej w mojej kategorii (4. pozycja w „generalce”).

Istebna

Bogatszy o doświadczenia z poprzednich startów byłem przygotowany dużo lepiej na czekający mnie wyścig. Znałem już możliwości sprzętu – zwłaszcza realny zasięg baterii w terenie górskim. To pozwoliło mi dopasować tryb pomocy (Eco, Tour, Sport, Turbo) do długości trasy. Ze względu na większą wagę roweru zmieniłem opony na Tubelessy (na dętkach zdarzały się „snejki”). Ważną rolę odgrywała też strategia jazdy. Wcześniej na wąskich podjazdach byłem blokowany przez innych uczestników wyścigu. Dlatego w Istebnej od samego początku chciałem wysunąć się jak najbardziej na prowadzenie.

Pierwszy odcinek trasy zaczynał się w miarę szerokim podjazdem, na którym średnia prędkość wynosiła ok. 20 km/h. W tej sytuacji wspomaganie Boscha w Kreidlerze sprawdziło się idealnie, pozwalając mi utrzymać tempo przeciętnie wyższe o 5 km/h. Już na trzecim kilometrze wyprzedziłem pierwszego zawodnika i miałem przed sobą pustą trasę. Całość maratonu przebiegała wzorowo – Las Vegas pędził przed siebie rewelacyjnie, a podjazdy i kilometry dosłownie „znikały”. I to okazało się problematyczne. Gdy nie widać konkurencji na horyzoncie, to człowiek staje się pewny siebie, żeby nie powiedzieć leniwy. Postój na bufecie czy podziwianie pięknej beskidzkiej przyrody trwało zdecydowanie zbyt długo, bo w konsekwencji na ok. 43 kilometrze na podjeździe dopadła mnie trzyosobowa czołówka z dystansu Mega. Traf chciał, że było to akurat na górce, która była tak stroma i śliska, że o jeździe nie było mowy. Wepchnięcie ważącego 21 kg „elektryka” było nie lada wyzwaniem przy ślizgających się na błocie butach. Koledzy ze swoimi rowerkami o wadze rzędu 9 kg wykorzystali ten moment i „uciekli” w stronę mety. Na ostatnim kawałku walczyliśmy o pierwszeństwo na mecie, jednak ukształtowanie terenu (zjazd i proste odcinki) oraz lepsza kondycja kolegów przełożyła się na 35 sek. przewagę na mecie.

Podsumowanie

Patrząc na cały sezon, mogę z pełnym przekonaniem powiedzieć, że rowerek Kreidlera sprawdził się wyśmienicie. Może trochę brakuje kadencji na dużych podjazdach (łańcuch spadł), ale i tak żaden sprzęt nie zniweluje braków po stronie użytkownika – czy to technicznych czy kondycyjnych. Sam rowerek polecam każdemu, kto chce doświadczać prawdziwej frajdy z jazdy.

Nie jest prawdą, że to „samo jedzie”. Nie raz „zmachałem” się równie mocno, jak na normalnym rowerku – jedynie prędkość przejazdu wzrasta, co pozwoliło mi walczyć z najlepszymi.

Warto zaznaczyć, że nie ma lepszego treningu od wjazdu na górę bez wspomagania! 21 kg to jednak ciężar, który czujemy przy każdym obrocie korby. Gdy przesiadłem się na normalny rower (13 kg), to prawie się „latało”…
Wszechstronność tego „e-rozwiązania” marki Kreidler i możliwości dopasowania sprzętu i trybu do swoich potrzeb czyni rower elektryczny Las Vegas naprawdę fantastycznym sprzętem do jazdy po terenach górskich”.